Monthly Archives: Październik 2012

LG: So Real it’s Scary

LG postanowiło zareklamować swoje najnowsze monitory w niekonwencjonalny sposób. Wykorzystano do tego windę, w której zostały one umieszczone. Najciekawsze było ich położenie…

Pomysł jak najbardziej godny uwagi, filmik szybko zdobył dość dużą popularność w Internecie, ponieważ zaskakuje i bawi jednocześnie. Ale jest jeszcze jedna kwestia, na którą zwrócili uwagę internauci. Obraz szybu windy na monitorach pokazywany jest z różnych perspektyw. Raz widać szyb z boku, innym razem przedstawiono widok z góry. Wiele osób stwierdziło, że jest to niemożliwe. Co więcej, w pewnym momencie (1:26) na poręczy widać odbijający się zielony kolor. Pojawiły się oburzone głosy, że LG oszukuje ludzi (wystarczy przejrzeć komentarze umieszczone pod materiałem w serwisie YouTube). Sytuacja dość groteskowa. Pomysł ciekawy, wykonanie trochę gorsze, ale jak ktoś z komentujących przytomnie zauważył, ludzie zdziwieni są, że to co pokazane w reklamie nie zawsze odpowiada rzeczywistości… W tym przypadku popełniono jednak zbyt wiele błędów, które zbyt mocno rzucają się w oczy.

Coca-Cola Zero: Unlock the 007 in you

Po bardzo średniej reklamie Coca-Coli Zero nawiązującej do najnowszego filmu o Jamesie Bondzie nie miałam zbyt dużych nadziei związanych z tą marką i motywem ze „Skyfall”. Na szczęście okazało się, że nie wszystko jeszcze stracone. W sieci pojawił się nowy materiał – film z akcji Coca-Coli przeprowadzonej na jednym z dworców. Wyzwanie: odkryć w sobie 007. Nagroda: bilet na premierę „Skyfall”. Jakie zadanie postawiono przed śmiałkami?

Pościg po bilet wygląda bardzo widowiskowo. Oczywiście postarano się o dodatkowe atrakcje w stylu rozsypujących się owoców, kobiety wyprowadzającej niespotykaną liczbę psów czy klasyczną już przenoszoną szyba. Motyw muzyczny z filmu w tle, hostessy informujące o pozostałym czasie. W kategorii promocji związanej z agentem 007 Coca-Cola podskoczyła o parę poziomów. Potencjał Bonda w końcu został przez markę wykorzystany.

Red Bull: Stratos mission

Nie zamierzam rozpisywać się o Red Bull Stratos, misji, o której głośno było od paru dni i pewnie długo jeszcze będzie. Skok Felixa Baumgartnera był szeroko komentowany w mediach, przy okazji Red Bull zebrał sporo pozytywnych opinii w kontekście promocji marki. Poniżej infografika przygotowana przez Press-Service Monitoring Mediów na temat „nieustraszonego Felixa” i jego obecności w mediach.

Chciałam jednak poruszyć trochę inną kwestię związaną z misją Stratos. Długo nie trzeba było czekać na pomysły bazujące na skoku Austriaka. Pierwszy, który powstał w celu promocji Targów Modelarstwa w Wiedniu prezentuję poniżej:

Słynny skok został przedstawiony za pomocą klocków Lego. Różnica? Ludzik Lego został wypchnięty siłą… Kolejny raz okazuje się, że Lego mają naprawdę wiele zastosowań, może zbudować z nich praktycznie wszystko. Choć przecież nie była to reklama samych klocków. No i do tego ten sentyment z dzieciństwa… Po drugiej stronie ustawił się Kit Kat. Dzień przed skokiem Austriaka umieścił w Internecie swoją wersję misji – wysłania batonika w kosmos.

Misja Red Bull Stratos była niewątpliwie niespotykanym wydarzeniem, o którym dużo się mówiło i mówić będzie. Film promujący Targi Modelarskie można obejrzeć z czystej ciekawości. Ale latający Kit Kat to sygnał, że temat może się szybko przejeść. Komu jeszcze Red Bull doda skrzydeł?

Resident Evil 6: No hope left

Producent gier komputerowych Capcom promował niedawno najnowszą serię gry Resident Evil w dość nietypowy sposób. Smithfield, popularny targ mięsny w Londynie, przez dwa dni gościł najbardziej „ludzkiego” rzeźnika na świecie. Zdjęcia poniżej prezentują się naprawdę mało smakowicie. Choć podobno nie użyto ludzkiego mięsa…

Wszystko zostało dopracowane w najmniejszych szczegółach. Ślady krwi na szybach, ostrzeżenie przed krwią na podłodze, plakat z rozpiską ludzkiego mięsa… Największe wrażenie zrobiły na mnie jednak wyroby, które czekały na potencjalnych klientów. Naprawdę wszystko jest na sprzedaż?

(zdjęcia: huffingtonpost.com)

Jedno krótkie spojrzenie na powyższe zdjęcie i słowo „podroby” nabiera nowego znaczenia… Zadbano nawet o poprawność polityczną. Nie ma wątpliwości, że klimat gry został przedstawiony w sposób dosadny. Ale jeśli kogoś nie przekonał rzeźnik proponuję obejrzeć jeszcze reklamę gry:

Nie ma nadziei? Projekty takie, jak ten pozwalają wierzyć w co innego. Ale tylko z marketingowego punktu widzenia…

Jordan: Cut through L.A.

Marka Jordan przygotowała we współpracy z agencją Wieden+Kennedy (Nowy Jork) niezwykły sposób na promocję nowego modelu butów. Zazwyczaj projekty tworzone na świeżym powietrzu mają przykuwać uwagę poprzez nietypowe sytuacje, zabawę, opierając się w dużej mierze na interakcji. W tym przypadku było odwrotnie. Naprawdę warto zobaczyć:

Statyczna instalacja miała prezentować sportowca w akcji. Tak naprawdę nic się nie dzieje, wszystko stoi w miejscu. Klatka po klatce oglądamy całą akcję. Znany amerykański koszykarz, Chris Paul, reprezentowany był przez modeli – sobowtórów. Wszystkie detale dopracowane do perfekcji – wyrzucony w górę rower, ślady na świeżo wylanym betonie… Idealnie!

Kruk: Dobry plan

Seriale paradokumentalne nie tracą na popularności. Koncept, który opiera się na przedstawieniu problemów „zwykłych” ludzi w miarę „naturalny” sposób został właśnie wykorzystany w reklamie. To już nie są żarty. „Trudne sprawy”, „Pamiętniki z wakacji”, „Ukryta prawda”, legendarny mięsny jeż… Teraz pałeczkę przejmuje Kruk (firma windykacyjna), która w ten jakże groteskowy sposób przedstawia możliwość rozwiązania problemów związanych z długami.

Zastanawiam się czy istniał bardziej łopatologiczny sposób na przedstawienie jak to wszystko działa. To, co ma stanowić o sukcesie produkcji paradokumentalnych, ukazanie problemów w formie prawie dokumentalnej, zazwyczaj najbardziej kłuje w oczy. Tak samo jest w przypadku tej reklamy. Julia rozwiązała problem Marka, widzimy, udało się, słyszymy, „Julia, lat 35. Rozwiązała problem Marka” czytamy. Są pewne kwestie, które mogą bawić i śmieszyć. Ale w tym przypadku to chyba nie najlepsze rozwiązanie…

Facebook: The Things That Connect Us

„Krzesła. Krzesła istnieją po to, aby ludzie mogli usiąść i chwilę odpocząć. Na krześle może siedzieć ktokolwiek. A jeśli jest wystarczająco duże można usiąść razem. Opowiadać dowcipy. I snuć opowieści. Lub po prostu słuchać. Krzesła są dla ludzi”. To magiczne przesłanie znalazło się w reklamie Facebooka. Co jeszcze można przyrównać do krzesła?

Otóż krzesła są jak Facebook. Czy może Facebook jak krzesło. Niedawno ogłoszono, że serwis posiada już miliard użytkowników. Oczywiście liczby robią wrażenie. Ale Mark Zuckerberg próbuje nam powiedzieć coś więcej. Coś, co z pewnością nakręca cały czas modę na Facebooka. Że dzięki niemu nie jesteśmy sami. Możemy dzielić się naszymi zainteresowaniami, sukcesami czy nawet porażkami. Ze znajomymi i Facebookiem. Ile osób założyło konto, bo „każdy” je ma (lub miał)… Oczywiście Facebook to nie organizacja non-profit i wszyscy doskonale o tym wiedzą. Najważniejsze pytanie brzmi, kiedy to się skończy? Kiedy nastąpi kolejna wielka migracja lub modne stanie się nie posiadanie konta na Facebooku? Wcześniej czy później sens powiedzenia „tak bardzo nie istniejesz” nabierze nowego znaczenia…

Interbrand 2012: ranking najlepszych marek

Interbrand opublikował najnowszy raport najlepszych marek na świecie. Przy jego tworzeniu wzięto pod uwagę m.in. wyniki finansowe marki oraz jej wpływ na proces decyzyjny zakupu. W zestawieniu pierwszego miejsca nie oddała Coca-Cola. Poniżej pierwsza trzydziestka rankingu:

Na co warto zwrócić uwagę? Na znaczny skok wartości marki Apple (129%) – 2. miejsce, Samsung (40%) – 9. miejsce i Amazon (46%) – 20 miejsce. Top 10 zdominowane jest wyraźnie przez marki technologiczne, a Toyota to najbardziej wartościowa marka samochodów (miejsce 10.). Debiuty rankingu? Pampers (34.miejsce), Facebook (69. miejsce), Prada (84. miejsce), Kia (87. miejsce), Ralph Lauren (91. miejsce), MasterCard (94. miejsce). Cały ranking dostępny jest na stronie interbrand.com. A przewartościowane marki? Czy Forrest Gump i jego przyjaciel rzeczywiście mieli nosa? Warto zainwestować w firmę sadowniczą?