Monthly Archives: Marzec 2012

Boniek, Figo i van Basten: druga odsłona kampanii marki Tyskie oraz Warka „Do hymnu”

Ruszyła kolejna odsłona kampanii marki Tyskie związanej ze zbliżającym się Euro 2012. Miesiąc temu opisywałam pierwszą odsłonę, która zrobiła na mnie wrażenie głównie gwiazdami piłki nożnej zaangażowanymi przez markę do tego projektu. Obecnie pojawiła się druga reklama, która nieco przygasiła mój entuzjazm, ale postanowiłam być konsekwentna i poświęcić jej jeden, chyba już ostatni wpis.  Okazuje się, że Boniek, Figo i van Basten nie wystarczą by powstało coś naprawdę zaskakującego:

Koncepcja piątego stadionu, czyli miejsca, które jest „wszędzie tam, gdzie spotykają się przyjaciele” nawiązuje do chęci zjednoczenia kibiców podczas mistrzostw. Wydaje mi się, że Tyskie nie wykorzystuje do końca potencjału piłkarzy, przynajmniej dla mnie taka forma działań niczym szczególnym się nie wyróżnia. Znane nazwiska to jednak nie wszystko. Z drugiej strony, konkurencja też za wysoko poprzeczki nie podnosi. Warka stworzyła akcję „Do hymnu”, w której namawia do kibicowania poprzez wspólne odśpiewanie hymnu. Twarzą kampanii została Krystyna Janda:

Warka celuje w trochę wyższe tony – dumę narodową, patriotyzm. Krystyna Janda zwracająca się do kibiców? Ten pomysł również mnie nie przekonuje. Choć na niektórych działa (filmiki z kibicami śpiewającymi hymn na stronie dohymnu.pl). Tyskie przynajmniej ma znanych piłkarzy, których wizerunek bardziej pasuje do Euro 2012 i do docelowego odbiorcy kampanii. Mam nadzieję, że mimo wszystko Euro 2012 doczeka się jeszcze jakiejś ciekawej kampanii…

Red Tomato Pizza: rewolucja w dostarczaniu pizzy

Czy można zrewolucjonizować sposób zamawiania i dostarczania pizzy? Okazuje się, że tak. Pizzeria Red Tomato w Dubaju wprowadziła właśnie vipowski magnes na lodówkę (VIP Fridge Magnet). Czy jest to, jak twierdzą autorzy pomysłu, „najlepsza rzecz od czasu pojawienia się krojonego chleba”? Być może. Na pewno warto przyjrzeć się całej koncepcji:

Aby zamówić ulubioną pizzę wystarczy jednorazowo określić swoje preferencje, (które w międzyczasie można oczywiście zmienić), odpowiednio ustawić całą aplikację i zostaje nam tylko wduszanie przycisku w kryzysowej sytuacji. Proste?

Kolejny raz ciekawy przykład wykorzystania najnowszych technologii pokazuje nam , jak wiele projektów można stworzyć, często w branżach, w których takie innowacje zdążają się rzadko lub wcale. Nawet w przypadku pizzerii, które w Polsce zaskakują nas co najwyżej ilością tekstu, którą można umieścić na ulotce wielkości 15x20cm. Kreatywna reklama i pizzeria? Istnieją takie przypadki (Papa John’s Pizza):

Taka reklama zdecydowanie zapadnie w pamięci. Mimo, że zamówienie można składać „tylko” telefonicznie…

Head & shoulders: ciekawy przypadek Krzysztofa Ibisza

Zazwyczaj skupiam się w swoich postach na pomysłach czy kreacjach, które wywierają na mnie duże wrażenie. Dzisiaj będzie trochę inaczej, stwierdziłam, że tego po prostu nie można nie skomentować. Od paru tygodni w telewizji i w Internecie (o zgrozo bardzo często na Youtube.com) można oglądać reklamę head & shoulders z udziałem Krzysztofa Ibisza:

Po jej obejrzeniu po raz pierwszy, czułam zażenowanie, które powraca za każdym razem, gdy mam nieprzyjemność na nią trafić. Po prostu nie potrafię dostrzec jej ani jednego pozytywnego aspektu, zaczynając od traktowania widza jako osoby mało rozgarniętej (Ibisz po przebudzeniu idzie do łazienki, słyszymy głos z radia mówiący o poranku, ale jeśli jeszcze nie skojarzyłeś, kiedy dzieje się akcja, pojawia się napis „rano”). Dalej jest tylko gorzej… Wygibasy Krzysztofa Ibisza przed lustrem? Bez komentarza. Nie potrafię zrozumieć czym twórcy reklamy kierowali się wybierając właśnie jego na twarz marki.  Na swojej stronie internetowej marka idzie za ciosem:

Krzysztof Ibisz jakiś czas temu przeszedł na oczach widzów metamorfozę. Wszyscy zauważyli, że Ibisz zaczął młodnieć, czasem w sposób dość zaskakujący. Nasuwa się skojarzenie, że Krzysztof Ibisz poniekąd stał się polskim przykładem Benjamina Buttona. Nie można również nie wspomnieć o książce, którą napisał (o swojej przemianie i o tym jak dbać o siebie po 40). Przyznam się, że książki nie czytałam, więc nie będę komentować. Zasugerowałam się jednak jej recenzją przedstawioną przez Marcina Wójcika (Kabaret Ani Mru Mru) i Roberta Górskiego (Kabaret Moralnego Niepokoju) w programie Kabaretowy Klub Dwójki:  Recenzja książki Ibisza wg Wójcika i Górskiego.

Osoba Krzysztofa Ibisza wzbudza sporo kontrowersji, popularny prezenter i aktor ma wielu zwolenników jak i przeciwników, ale jego występ w reklamie do udanych zaliczyć raczej nie można. Internauci na własne życzenie firmy dostali kolejną pożywkę do komentowania… Jest to druga reklama tej marki z Ibiszem (w pierwszej wystąpił z Katarzyną Cichopek). Już się boję czym zaskoczą nas w następnej…

Polacy w reklamach: Jacek z Coca-coli, złodzieje z Media Markt i inne…

Najnowsza reklama Coca-coli emitowana w Hiszpanii w związku z Euro 2012 oraz konkursem, który daje możliwość wygrania biletów na mistrzostwa wywołała niemałą burzę. Film przedstawia Jacka, polskiego robotnika, który mieszka i pracuje w Hiszpanii, ale tęskni za rodziną. W momencie, gdy siedzący w barze robotnik zauważa plakat informujący o możliwości zdobycia biletów na wyjazd do Polski wyciąga telefon i wysyła sms-a, po chwili inni klienci oddają mu także swoje butelki.

Czy reklama pokazuje w obraźliwy sposób Polaków? Ogólny przekaz wydaje się pozytywny, Polak pracuje za granicą, żeby utrzymać swoją rodzinę, jedyne co mi nie pasuje to jego, wydaje się, wiecznie umęczona mina. Nie oszukujmy się, wielu rodaków wyjechało za granicę, żeby dorobić, tęsknią za rodziną, przyjaciółmi. Ostatnia scena, w której Hiszpanie oddają Polakowi swoje butelki ukazuje moim zdaniem otwartość i życzliwość Hiszpanów.

Nawiązując do wizerunku Polaka w reklamie przypomniała mi się niemiecka reklama Media Markt, która pojawiła się przy okazji Euro 2008. Reklama powielała stereotyp Polaka-złodzieja, który istnieje w Niemczech, zgodnie ze znanym tam powiedzeniem „Jedź do Polski, twój samochód już tam jest”:

Polacy w zabawny sposób zostali też pokazani w reklamie wódki Alchemy (Polmos Białystok), gdy ta była wprowadzana na amerykański rynek w 2007 roku. Pokazanie Polaków, którzy mimo wszystko najlepiej znają się na wódce, było ciekawym pomysłem.

Ilu Polaków potrzebnych jest do wkręcenia żarówki?

Na koniec reklamy marki Hoop Cola, które w przewrotny sposób ukazywały wszystkie wady polskiego społeczeństwa. Kampania, która ukazała się w 2011 przedstawiała młodych Polaków symbolizujących otwartość i tolerancyjność.  Za kreację kampanii odpowiadała agencja Brain. Według mnie bardzo pozytywny przekaz:

Krótsze wersje:

O każdym narodzie istnieją pewne stereotypy, czasem mniej lub bardziej pozytywne. Pokazane w sposób zabawny, z przymrużeniem oka mogą wywołać śmiech, jednak firma decydująca się na ten ruch musi zdawać sobie sprawę, że jest to droga ryzykowna, zwłaszcza biorąc pod uwagę reakcję niektórych nacji czy grup.

Wódka Belvedere, czyli zamieszanie na FB i Twitterze

Parę dni temu na profilu wódki Belveder na Twitterze i Facebooku zamieszczono reklamę z hasłem „Unlike some people, Belvedere always goes down smooth” (”W przeciwieństwie do niektórych ludzi Belvedere zawsze wchodzi gładko”), którą prezentuję poniżej:

Reklama wywołała falę krytyki w Stanach, ponieważ dla większości ludzi jedynym skojarzeniem z widocznym powyżej zdjęciem jest gwałt. Belvedere szybko wycofał wpisy, a na swoich profilach umieścił przeprosiny m.in. prezes Belveder Vodka oraz dyrektor marketingu, tłumacząc, że post był „absolutnie sprzeczny z wartościami i przekonaniami firmy”. Pytanie zatem brzmi, kto tego posta umieścił na tablicy wódki? Czy dyrektor marketingu nie jest świadomy tego, co dzieje się w zakresie kreacji reklam tej marki? Poza tym, takie działania podejmowane na rynku amerykańskim, na którym poprawność polityczna istnieje nie od dzisiaj, budzi poważne wątpliwości. Sytuacja podobna do tej, którą opisywałam parę dni temu w związku z marką Reebok. Jednakże w tym przypadku według mnie twórcy reklamy poszli trochę za daleko. Na koniec widok strony głównej marki i umieszczone tam hasło:

Polskie kino oczami MIFF

W czasie weekendu wiele osób wybiera się do kina, aby obejrzeć coś ciekawego. W ostatnich tygodniach w mediach zrobiło się gorąco za sprawą dyskusji, które wywiązały się pomiędzy twórcami dwóch polskich filmów a ich recenzentami (jeśli ktoś nie oglądał polecam materiał zamieszczony na stronie Filmweb.pl na temat „Big love”: Reżyserka „Big Love” vs. recenzent Filmwebu, oraz druga, głośniejsza sprawa z p.Raczkiem i „Kac Wawą”: Tomasz Raczek o „Kac Wawa”

W obu przypadkach, reżyserka „Big love” oraz scenarzysta „Kac Wawy” zarzucają recenzentom, którzy niezbyt pochlebnie wypowiedzieli się o tych filmach brak profesjonalizmu, stawianie produkcji w niekorzystnym świetle itp. Abstrahując od podanych wyżej tytułów, trudno nie zauważyć, że polska kinematografia rzadko potrafi zaoferować coś ciekawego, czyli coś innego niż komedie romantyczne oparte na kiepskim humorze i przedstawiające plejadę „gwiazd” rodzimych seriali. Obserwując tą dyskusję przypomniał mi się materiał, który w zeszłym roku promował Melbourne International Film Festival, odbywający się w Australii (MIFF). Jak wygląda polskie kino oczami twórców festiwalu? W „reklamie” wystąpił Geoffrey Rush (znany m.in. z „Jak zostać królem”).

Powyższy materiał podsumowuje w pewien sposób to, co możemy często oglądać w polskich kinach. Moim zdaniem, nie każdy polski film jest tak nudny i kiepski, ale nie każdy też jest na miarę wybitnych pozycji. Na pewno autorzy tego filmu w sposób ironiczny podsumowali polskie kino i niestety jest w tym ziarnko prawdy…

Reebok: Cheat on your girlfriend, not on your workout…

Ostatnio w partnerskich siłowniach Reeboka w Niemczech pojawiły się reklamy marki z następującym przekazem: „Cheat on your girlfriend, not on your workout” (w wolnym tłumaczeniu: oszukuj swoją dziewczynę, ale nie oszukuj podczas treningu). Hasło dość kontrowersyjne, po wielu protestach Reebok wycofał reklamę oraz przeprosił za jej formę.

W Internecie pojawiły się sprzeczne opinie na ten temat. Część osób twierdzi, że reklama nakłania do zdrady kobiet, co  moim zdaniem jest zbyt daleko idącą interpretacją. Druga grupa uważa natomiast, że z odrobiną ironii wskazano na to, jak złą rzeczą jest oszukiwanie się w odniesieniu do treningu. Osobiście przychylam się do drugiej wersji, niestety twórcy reklamy nie potrafili obronić idei, być może protesty wymusiły jej usunięcie, ale brak wytłumaczenia pierwotnej koncepcji jest dość dziwne. Trudno mi uwierzyć, żeby Reebok rzeczywiście miał w zamyśle obrazę kobiet…

Tesco (Home plus) w Korei Południowej: wirtualny sklep

Tesco, które w Korei Południowej istnieje pod nazwą Home plus, wprowadziło rewolucyjny pomysł na zakupy. Wykorzystując stacje metra oraz najnowsze technologie, Tesco zamieniło czas oczekiwania na metro na możliwość szybkiego dokonania zakupów. Jak to działa? Na stacji metra umieszczono zdjęcia sklepowych półek prezentujące towary oraz odpowiadające im ceny i kody.
Za pomocą smartfonów ludzie w łatwy sposób mogli stworzyć swój koszyk zakupów (przy pomocy kodów QR), który po ich powrocie był dostarczany do domu. Przebieg całego projektu prezentuje poniższa grafika:

Film prezentujący działanie wirtualnego sklepu:

Rezultaty kampanii: ponad 10 tys. wejść na stronę Home plus przy pomocy smartfonów, wzrost zarejestrowanych użytkowników o 76%, wzrost sprzedaży online o 130%, numer 1 pod względem sprzedaży online w Korei Południowej. Kampania została również doceniona na festiwalu reklamy w Cannes w 2011 roku (Złote Lwy) otrzymując nagrodę Grand Prix. Połączenie e-commerce, nowoczesnych technologii w postaci smartfonów i możliwości zaoszczędzenia czasu, czyli pomysł na sukces według Tesco.  Proste?!